Makaron cannelloni to wbrew pozorom niesłychane wyzwanie. Niby tylko makaron, a tyle dylematów. Obgotowywać go czy tylko zapiec? Obgotowany straci kształt, natomiast pieczony może być za twardy. Po kilku wpadkach opanowałam technikę. Bez obgotowywania. Generalnie chodzi o to, aby makaron był zmoczony. Więc na dole śmietana, a na górze sos pomidorowy.
Na dworze znowu minus 15. Niedaleko mojego domu, w lesie, jest naturalne lodowisko. Przy księżycowej pogodzie spacer jest magiczny. A po spacerze: zapiekane cannelloni. Można powiedzieć, że po takim spacerze smakuje wszystko, ale wydaje mi się, że ten dzisiejszy przepis naprawdę należy do udanych.
Składniki:
opakowanie cannelloni
pół kilo mielonej wieprzowiny
3 cebule
kilka ząbków czosnku
przecier pomidorowy
śmietana
tarty ser (ementaler, parmezan, mozarella – jaki lubisz)
zióła: bazylia, oregano, majeranek, tymianek, cząber lub po prostu mieszanka prowansalska
olej do smażenia
Przygotowanie:
Sos. Smażę cebulę, aż się zeszkli, dodaję wyciśnięty czosnek i mięso. Duszę kilkanaście minut, dodaję przyprawy i sos pomidorowy.
Naczynie do zapiekania. Na dno nakładam śmietanę.
Cannelloni. Nie obgotowuję. Napełniam sosem (najwygodniej zrobić to po prostu ręcznie). Układam w naczyniu, jednocześnie obracająć rurki makaronu w śmietanie, tak aby całe złapały wilgoć.
Zapiekanie. Całość polewam dość obficie sosem pomidorowy, tak aby wszytskie rurki były przykryte. Na wierzch posypuję starty ser. Zapiekam 30 minut w temperaturze 180 stopni.