Kurki dopisały w tym roku… Co prawda w lesie komarów jeszcze więcej niż kurek… Niby można kupić w sklepie, ale samodzielne zbierane są najlepsze…
Właściwie to tak naprawdę chyba tylko kurki z grzybów leśnych lubię świeże. Cała reszta najlepsza jest suszona, najlepiej zrealizowana w formie zupy grzybowej mojej babci (kiedyś dorosnę do tego przepisu i go oczywiście opublikuję).
Zbieram dużo grzybów, bo mieszkam w lesie. Suszarka non stop w użyciu. Kiedyś marynowałam, teraz wiem, że suszenie – to jest to. Do wielu potraw robię „wrzutę” z „suszaka”, co zupełnie zmienia jej charakter.
CIASTO:
Wszystkie składniki ugniatam razem w misce. Wkładam do lodówki na godzinę. Dzielę na dwie części. Jedną z nich przeznaczam na spód. Wykładam nią formę do tarty, szczególnie uwzględniając brzegi i zapiekam w piekarniku przez 20 minut. Wyjmuję, nakładam szpinak z czosnkiem, ser, kurki z cebulą, masę z jajek. Na wierzchu układam paski z pozostałego ciasta. Zapiekam, aż się zarumieni.
NADZIENIE TARTY: